GSM +48 501 421 445
DA VINCI AUDIO LABS
DaVinciAudio Labs
Obecnie jest to jedna z najbardziej ekskluzywnych marek na scenie hi-fi. Oferuje urządzenia do odtwarzania muzyki na najwyższym poziomie, a nie samych nagrań jako takich. Charakteryzują się oryginalnym wzornictwem i są zaprojektowane w sposób holistyczny, w przeciwieństwie do wielu innych konstrukcji - złożonych z mniej lub bardziej współgrających ze sobą części. Katalog firmy zawiera zaledwie kilka pozycji, które są arcydziełami technicznymi, porównywalnymi z takimi legendami jak Patek Phillipe wśród zegarków. Zastosowanie egzotycznych materiałów i najwyższa jakość wykonania, znajdują dobitne odzwierciedlenie w cenniku.
Historia
Wszystko zaczęło się wiele lat temu, kiedy Peter Brem zainteresował się sprzętem audio. Pasja szybko ewoluowała w kierunku systemów vintage, które w jego odczuciu najlepiej oddawały najbardziej ulotne i emocjonalne aspekty nagrań. Western Electric, Altec, Klangfilm - to tylko niektóre marki urządzeń. Potem przyszła kolei na zbudowanie własnego wzmacniacza na lampach 300B. Z czasem w domu Petera Brema powstał nieformalny klub hi-fi. Słuchano wielu nagrań, w centrum uwagi była przede wszystkim muzyka, choć nie tylko. Dyskutowano na temat lamp, dogmatów i obiegowych poglądów związanych z audio. Wiele z nich podważano, inne zaś stanowiły inspirację do zbudowania systemu tubowego "Voice of Theatre". Od samego początku Peter Brem preferował analogowe źródła dźwięku i to w tym "najcięższym" wydaniu. W pierwszym systemie pracował gramofon La Platine Verdier z ramieniem SME3012 i wkładką SPU Ortofona. Mocną stroną tego systemu była wiarygodność, której towarzyszyła wielka dawka emocji. Zdaniem Brema analog trafia bezpośrednio do serca i duszy, podczas gdy źródła cyfrowe potrafią zaabsorbować jedynie umysł i zmysły. Z tego też względu te drugie nigdy nie były przez niego na poważnie brane pod uwagę, z jedynym wyjątkiem. Jak niesie pewna wieść, w domu Petera Brema widziano ponoć PlayStation pierwszej generacji - skądinąd słusznie uważanego za jeden z najlepszych czytników cyfrowych wszechczasów. Nie mniej jednak, nawet teraz po latach, firma nadal nie zamierza zbudować własnego DAC'a czy jakiegoś odtwarzacza. Kolejnym krokiem było zbudowanie całkowicie szalonego (z technicznego punktu widzenia) systemu, którego brzmienie zbliżałoby się możliwie jak najbliżej do pełnego realizmu. Chodziło o system w całości bazujący na transformatorach - wejściowych, międzystopniowych i wyjściowych. W pierwszej odsłonie pomysł zrealizowano na lampach 300B, jako jedynych zdolnych czysto odtwarzać muzykę z całą jej złożonością. Jednak wskutek dalszych poszukiwań i intensywnych badań, okazało się że można to zrobić jeszcze lepiej. Niespodziewanym odkryciem i zarazem całkowicie nowym doświadczeniem, przenoszącym muzykę w "zupełnie inny wymiar" był nowatorski układ wzmacniacza single-ended pracujący w klasie A ze wspomnianymi transformatorami, ale bazujący na półprzewodnikach. W odczuciu jego twórcy jest to całkowicie unikalny i zarazem absolutny projekt. Zmiany w systemie pojawiły się również odnośnie źródła dźwięku. W tej materii Peter Brem wziął sprawy w swoje ręce i stworzył własny gramofon, ramię i wkładkę. Potem kolejne, jeszcze lepsze i bardziej wyrafinowane ich odmiany.
Formalne wkroczenie na rynek nastąpiło w sposób bardzo naturalny i stanowiło logiczną konsekwencję pasji, którą podzielała także Jolanda - żona Petera, w młodości grająca w orkiestrze. To właśnie z jej inicjatywy genialna wizja Petera została zmonetyzowana. I tak powstała mała rodzinna manufaktura. Sprzyjającą okolicznością była jej lokalizacja w samym sercu Szwajcarii, której klimat sprzyja realizacji nawet najbardziej zaawansowanych pomysłów. Dodatkowym bonusem okazało się "dobre" sąsiedztwo. Mowa o zakładach w których powstają znakomite zegarki opatrzone w logo Breitlinga i Rolexa. To właśnie tam swoje umiejętności zdobył Sandro - syn państwa Bremów, odpowiedzialny za obróbkę metalurgiczną oraz wytwarzanie unikatowych rdzeni c-core z super permaloju do transformatorów, stanowiących oczko w głowie firmy i zarazem jej swoisty znak rozpoznawczy. Na terenie firmy powstaje projekt jako zwieńczenie prac rozwojowych i badań. Części mechaniczne są wytarzane na zewnątrz, natomiast nawijanie transformatorów, dobór starannie selekcjonowanych części i dużo ręcznej roboty to już zadania dla rodziny Bremów. Podobnie wszystkie testy i zagwarantowanie najwyższej jakości. Niestety skutkuje to wysoką ceną finalnego urządzenia, co w przypadku luksusowych produktów ze Szwajcarii nie powinno nikogo dziwić.
Filozofia
Głównym przesłaniem jest skłonienie ludzie aby uznali słuchanie muzyki za coś wyjątkowego, wartego poświęcania czasu. Uświadomienia im czystej postaci muzyki, realnych emocji w niej tkwiących, pokazania subtelnych niuansów i wielu detali, których wcześniej zwyczajnie nie słyszeli. Uzmysłowienia, że muzyka może inspirować, wzmagać kreatywność, redukować stress, a nawet... leczyć. Same urządzenia tworzone są zgodnie z "Art of Omission" - prowadzącej do przekonania, że nic nie zostało pominięte. Każda część konstrukcyjna ma bowiem wpływ na dźwięk. A ich synergia ma tworzyć unikalny efekt, porównywalny z muzyką słuchaną na żywo.
Obecnie jest to jedna z najbardziej ekskluzywnych marek na scenie hi-fi. Oferuje urządzenia do odtwarzania muzyki na najwyższym poziomie, a nie samych nagrań jako takich. Charakteryzują się oryginalnym wzornictwem i są zaprojektowane w sposób holistyczny, w przeciwieństwie do wielu innych konstrukcji - złożonych z mniej lub bardziej współgrających ze sobą części. Katalog firmy zawiera zaledwie kilka pozycji, które są arcydziełami technicznymi, porównywalnymi z takimi legendami jak Patek Phillipe wśród zegarków. Zastosowanie egzotycznych materiałów i najwyższa jakość wykonania, znajdują dobitne odzwierciedlenie w cenniku.
Historia
Wszystko zaczęło się wiele lat temu, kiedy Peter Brem zainteresował się sprzętem audio. Pasja szybko ewoluowała w kierunku systemów vintage, które w jego odczuciu najlepiej oddawały najbardziej ulotne i emocjonalne aspekty nagrań. Western Electric, Altec, Klangfilm - to tylko niektóre marki urządzeń. Potem przyszła kolei na zbudowanie własnego wzmacniacza na lampach 300B. Z czasem w domu Petera Brema powstał nieformalny klub hi-fi. Słuchano wielu nagrań, w centrum uwagi była przede wszystkim muzyka, choć nie tylko. Dyskutowano na temat lamp, dogmatów i obiegowych poglądów związanych z audio. Wiele z nich podważano, inne zaś stanowiły inspirację do zbudowania systemu tubowego "Voice of Theatre". Od samego początku Peter Brem preferował analogowe źródła dźwięku i to w tym "najcięższym" wydaniu. W pierwszym systemie pracował gramofon La Platine Verdier z ramieniem SME3012 i wkładką SPU Ortofona. Mocną stroną tego systemu była wiarygodność, której towarzyszyła wielka dawka emocji. Zdaniem Brema analog trafia bezpośrednio do serca i duszy, podczas gdy źródła cyfrowe potrafią zaabsorbować jedynie umysł i zmysły. Z tego też względu te drugie nigdy nie były przez niego na poważnie brane pod uwagę, z jedynym wyjątkiem. Jak niesie pewna wieść, w domu Petera Brema widziano ponoć PlayStation pierwszej generacji - skądinąd słusznie uważanego za jeden z najlepszych czytników cyfrowych wszechczasów. Nie mniej jednak, nawet teraz po latach, firma nadal nie zamierza zbudować własnego DAC'a czy jakiegoś odtwarzacza. Kolejnym krokiem było zbudowanie całkowicie szalonego (z technicznego punktu widzenia) systemu, którego brzmienie zbliżałoby się możliwie jak najbliżej do pełnego realizmu. Chodziło o system w całości bazujący na transformatorach - wejściowych, międzystopniowych i wyjściowych. W pierwszej odsłonie pomysł zrealizowano na lampach 300B, jako jedynych zdolnych czysto odtwarzać muzykę z całą jej złożonością. Jednak wskutek dalszych poszukiwań i intensywnych badań, okazało się że można to zrobić jeszcze lepiej. Niespodziewanym odkryciem i zarazem całkowicie nowym doświadczeniem, przenoszącym muzykę w "zupełnie inny wymiar" był nowatorski układ wzmacniacza single-ended pracujący w klasie A ze wspomnianymi transformatorami, ale bazujący na półprzewodnikach. W odczuciu jego twórcy jest to całkowicie unikalny i zarazem absolutny projekt. Zmiany w systemie pojawiły się również odnośnie źródła dźwięku. W tej materii Peter Brem wziął sprawy w swoje ręce i stworzył własny gramofon, ramię i wkładkę. Potem kolejne, jeszcze lepsze i bardziej wyrafinowane ich odmiany.
Formalne wkroczenie na rynek nastąpiło w sposób bardzo naturalny i stanowiło logiczną konsekwencję pasji, którą podzielała także Jolanda - żona Petera, w młodości grająca w orkiestrze. To właśnie z jej inicjatywy genialna wizja Petera została zmonetyzowana. I tak powstała mała rodzinna manufaktura. Sprzyjającą okolicznością była jej lokalizacja w samym sercu Szwajcarii, której klimat sprzyja realizacji nawet najbardziej zaawansowanych pomysłów. Dodatkowym bonusem okazało się "dobre" sąsiedztwo. Mowa o zakładach w których powstają znakomite zegarki opatrzone w logo Breitlinga i Rolexa. To właśnie tam swoje umiejętności zdobył Sandro - syn państwa Bremów, odpowiedzialny za obróbkę metalurgiczną oraz wytwarzanie unikatowych rdzeni c-core z super permaloju do transformatorów, stanowiących oczko w głowie firmy i zarazem jej swoisty znak rozpoznawczy. Na terenie firmy powstaje projekt jako zwieńczenie prac rozwojowych i badań. Części mechaniczne są wytarzane na zewnątrz, natomiast nawijanie transformatorów, dobór starannie selekcjonowanych części i dużo ręcznej roboty to już zadania dla rodziny Bremów. Podobnie wszystkie testy i zagwarantowanie najwyższej jakości. Niestety skutkuje to wysoką ceną finalnego urządzenia, co w przypadku luksusowych produktów ze Szwajcarii nie powinno nikogo dziwić.
Filozofia
Głównym przesłaniem jest skłonienie ludzie aby uznali słuchanie muzyki za coś wyjątkowego, wartego poświęcania czasu. Uświadomienia im czystej postaci muzyki, realnych emocji w niej tkwiących, pokazania subtelnych niuansów i wielu detali, których wcześniej zwyczajnie nie słyszeli. Uzmysłowienia, że muzyka może inspirować, wzmagać kreatywność, redukować stress, a nawet... leczyć. Same urządzenia tworzone są zgodnie z "Art of Omission" - prowadzącej do przekonania, że nic nie zostało pominięte. Każda część konstrukcyjna ma bowiem wpływ na dźwięk. A ich synergia ma tworzyć unikalny efekt, porównywalny z muzyką słuchaną na żywo.
Dla muzyki bez ograniczeń.
Oferujemy następujące wersje:
- Wersja Standard z jedną podstawą pod ramię i silnikiem.
- Limitowana edycja Aston Martin Onyx Czarny tylko 77 sztuk na całym świecie, dwie podstawy pod ramię i silnik
- Wersja z czterema podstawami pod ramię i silnikiem w kolorze Ferrari Rosso i pozłacanymi dodatkami
Starannie dobrane materiały.
Szwajcarska precyzja, technologia najwyższej jakości.
Bardzo stabilna podstawa.
Zupełnie ciche łożysko magnetyczne.
Własny silnik i sterowanie, absolute stabile zasilanie.
Talerz ze zintegrowanym systemem tłumienia.
Regulowana nogi z systemem tłumiącym drgania opracowanym przez DaVinciAudio.
Oferujemy następujące wersje:
- Wersja Standard z jedną podstawą pod ramię i silnikiem.
- Limitowana edycja Aston Martin Onyx Czarny tylko 77 sztuk na całym świecie, dwie podstawy pod ramię i silnik
- Wersja z czterema podstawami pod ramię i silnikiem w kolorze Ferrari Rosso i pozłacanymi dodatkami
Starannie dobrane materiały.
Szwajcarska precyzja, technologia najwyższej jakości.
Bardzo stabilna podstawa.
Zupełnie ciche łożysko magnetyczne.
Własny silnik i sterowanie, absolute stabile zasilanie.
Talerz ze zintegrowanym systemem tłumienia.
Regulowana nogi z systemem tłumiącym drgania opracowanym przez DaVinciAudio.